Skok 26 - Magda dostała wyrok od lekarzy - RAK, 6 miesięcy!
Kampania się zakończyła
Wysłuchajcie histroii Magdy
Dokładnie dwa lata temu w dzień jak dziś odbyłam nic nie znaczące dla mnie wtedy badanie rutynowe USG jamy brzusznej. Od tego czasu moje życie zmieniło się bezpowrotnie, bo przecież w wieku 33 lat nikt nie myśli o poważnych chorobach takich, jak nowotwór. A jednak! Rezonans w Klinice w Lublinie, kolejna diagnoza w MSWiA - guz 14 cm, wychodzący ze ściany żołądka lub trzustki. Wtedy tego nie było jeszcze wiadomo.
Wiadomość przekazana na korytarzu, tak jak kosz jaj na bazarze:
„Myślimy, że to nowotwór trzustki. Po operacji będzie pani miała chociaż te 6 miesięcy, bez tego nawet tyle Pani nie dożyje”.
Jak to jest usłyszeć takie słowa, które zapadają w głowie na zawsze? Położyć się i bać się usnąć, że nigdy się już nie obudzę? Nie życzę nikomu, aby musiał poznać to uczucie, które ja znam doskonale.
Tysiące konsultacji, badań, udana operacja i jeden przychylny lekarz w Warszawie. Decyzja – leczenie specjalistyczne w Niemczech. Niestety nie ma na dzień dzisiejszy skutecznego leczenia w Polsce, a dwa dostępne schematy chemioterapii przedłużają życie maksymalnie o 3 miesiące. Minęły dwa lata od tamtej pory – żyję… Jednak na skraju wyczerpania – sprzedane meble, zadłużone mieszkanie, kredyty rodziny, pożyczki i prośby o pomoc.
Leczenie zagraniczne to ogromny koszt leków eksperymentalnych, kroplówek i terapii wzmacniających układ immunologiczny. To również koszt samych konsultacji, podróży, badań, zakwaterowania i wielu innych. 2-tygodniowego wyjazdu sięga 50 tys. zł.
Jestem już po kilku operacjach, ale moje leczenie było wielokrotnie przerywane ze względu na brak środków. Skutkiem tego jest usunięcie większości trzustki, całej śledziony, pęcherzyka oraz części przewodów. Pozostało mi wierzyć w pomoc dobrych ludzi. Wierzyć w to, że zanim rak zaatakuje płuca i wątrobę, uda mi się zakupić leki ratujące życie.
DZIŚ NIE JEST JESZCZE DLA MNIE ZA PÓŹNO, ALE ZA PÓŹNO MOŻE BYĆ JUŻ JUTRO!
Z całego serca proszę o wsparcie i chciałabym podziękować wszystkim, którzy chcieliby mi pomóc. Nawet niewielka wpłata może przyczynić się do uratowania mojego życia.
Skoczę ze spadochronem 48 razy w jeden dzień, a każdy skok dedykowany będzie celowi charytatywnemu!





